Wyrazem kultu św. Wojciecha, mocno rozpowszechnionego w Wielkopolsce, w tym i na Pałukach, są liczne sanktuaria, świątynie i parafie pod jego wezwaniem jak również kościoły, w których znajdują się relikwie świętego czy wreszcie pamiątkowe głazy.
Ta ostatnia z wymienionych form upamiętnienia świętego jest w Polsce znana w co najmniej siedmiu miejscach.
Jednym z nich jest głaz św. Wojciecha z Gościeszyna (gmina Rogowo), który znajduje się kilkaset metrów na północny wschód od miejscowego cmentarza parafialnego, na polu należącym do rodziny Grajkowskich z Cegielni. Jeszcze kilkanaście lat temu tuż obok głazu prowadziła ścieżka z Cegielni Małej (osady leżącej po prawej stronie drogi w kierunku Ryszewa) do cmentarza, zwana przez miejscowych "kościelonką". Tędy skracali sobie drogę do kościoła w Gościeszynie mieszkańcy Cegielni Małej.
Opisywany głaz jest o owalnym kształcie i ma stosunkowo niewielkie wymiary, bo około 1 m długości i 0,5 m szerokości. Jest częściowo zagłębiony w podłożu. Pod względem geologicznym stanowi czerwony granit pochodzenia skandynawskiego, przywleczony przez lądolód, z zaawansowanym procesem wietrzenia.
W poprzek głazu biegnie bruzda (rowek) o szerokości i głębokości kilku cm, w której w regularnych odstępach znajdują cztery zagłębienia. Jedno z nich (największe) przypomina swym kształtem odcisk kopyta osła lub konia. Według miejscowej legendy jest to odcisk kopyta zwierzęcia, którym podążał św. Wojciech na wyprawę mającą na celu nawracanie pogan na chrześcijaństwo. Zbierająca się w nim woda ma mieć uzdrawiające właściwości.
Z kolei wyżłobienie występujące na powierzchni głazu ma być śladem koła wozu św. Wojciecha. Nieostrożny woźnica, wiozący misjonarza do kraju Prusów, najechał na głaz, na którym pozostał ślad widoczny do dziś. Tyle legenda, która w zborowej pamięci mieszkańców okolicznych miejscowości funkcjonuje od co najmniej początku dziewiętnastego wieku. Nie natrafiłem natomiast na jakiekolwiek wzmianki o tym miejscu w źródłach historycznych.
Głaz z Gościeszyna nosi raczej ślady obróbki wykonanej ręką człowieka, choć trudno określić ich przeznaczenie. Z całą pewnością miejsce to musiało być szczególne dla mieszkających tu w przeszłości ludzi, skoro głaz przetrwał do naszych czasów. Szkoda, że nie ma już "kościelonki" prowadzącej do głazu, a pamięć i legenda o nim powoli zanika.
Na koniec warto nadmienić, że nie jest to jedyny przekaz o takim motywie kultu św. Wojciecha. W niedalekim Strzelnie na wzgórzu klasztornym, w przypuszczalnym ośrodku kultu pogańskiego, leżą trzy głazy z rowkami i wklęsłościami. Według miejscowej legendy miejsce to też jest utożsamiane z wyprawą św. Wojciecha do kraju Prusów.
Ryszard Wojciech Pawlicki
Fot. R.W. Pawlicki