ks andrzej samurajZ dużym opóźnieniem dotarła na Pałuki informacja o śmierci ks. Andrzeja Smaruja, pochodzącego z Pałuk, salezjanina i misjonarza w dalekiej Wenezueli. Zaintrygowany tym „niusem” zacząłem „googlować”, ale początkowo niczego nie mogłem znaleźć.

 

Nawet dziwiłem się, że salezjanie w Polsce nie opublikowali informacji o jego śmierci, bo przecież stąd wyjechał do odległej Ameryki Południowej. W końcu po jakieś godzince, wpadłem na pomysł, aby wpisać do Googli po hiszpańsku: „Padre Andres Smaruj” i wtedy znalazłem na facebooku wenezuelskiej misji salezjańskiej poszukiwane informacje. Zmarł 2 lutego 2017 r., w wieku 83 lat. Pochowany został 6 lutego 2017 r. na cmentarzu parafii św. Jana Bosko w Altamira (dzielnica Caracas – stolicy Wenezueli).

Urodził się 17 marca 1934 r. w Ryszewie, gdzie do dziś żyją członkowie jego rodziny. Pierwszą Profesję (śluby zakonne) złożył 10 sierpnia 1952 r. Wyświęcony został 30 listopada 1962 r. w Krakowie, a trzy lata później wyjechał na misję do Wenezueli i pracy duszpasterskiej w tym kraju oddał się do końca życia. Z tego powodu miał podwójne obywatelstwo: polskie i wenezuelskie. W 2012 r. obchodził 50-lecie święceń kapłańskich i wtedy przebywał w Puerto La Cruz.

Do 2000 r. regularnie, co kilka lat, przyjeżdżał na krótki urlop do Polski. Przebywając w ojczyźnie nigdy nie zapominał o rodzinnym Ryszewie. Obowiązkowym punktem tych wizyt było celebrowanie niedzielnej Mszy św. w kościele w Ryszewku (zazwyczaj jednej). W siermiężnych czasach PRL jego opowieści podczas kazania o egzotycznej Wenezueli i pracy misjonarskiej były niezwykle interesujące. Nazwę tego kraju i jego lokalizację znał wtedy każdy parafianin.

Z całą pewnością ks. Andrzej Smaruj zasługuje na upamiętnienie w swoich rodzinnych stronach.

Ryszard Wojciech Pawlicki