Tej wsi już nie ma...

Wądołek - zapomniany ośrodek hutnictwa na Mazurach

  Wądołek jest obecnie uroczyskiem leżącym pośród legendarnych lasów Wilczego Bagna, wchodzących w skład kompleksu Puszczy Piskiej, w odległości 25 km na południe od Pisza i 7 km na zachód od Jeży. Do Wądołka można dojechać najłatwiej z Jeży, skręcając pośrodku wsi w boczną drogę w kierunku rzeki Pisy. Jest to droga z kamienia polnego, którą prawdopodobnie zbudowano pod koniec dziewiętnastego wieku i mimo upływu 100 lat jest dobrze zachowana. Pośrodku uroczyska szosa nagle kończy się, co oznacza, że dotarliśmy do celu naszej wędrówki.
   Istniejące na terenie Puszczy Piskiej stosunkowo duże złoża rudy darniowej (zwanej też limonitem), były eksploatowane, a następnie wytapiane i przetwarzane już w okresie Zakonu Krzyżackiego. Rudę darniową wydobywano systemem odkrywkowym. Była ona wytapiana w nader prymitywnych warunkach, najczęściej w obłożonych kamieniami dołach, które wypełniano naprzemian warstwami rudy darniowej i węgla drzewnego. Później dopiero pojawiły się piece do wytapiania rud, zwane dymarkami. Osoby trudniące się wytapianiem rud, nazywano rudnikami. Otrzymywane żelazo było przetwarzane w hamerniach i kuźnicach, których na terenie Puszczy Piskiej było kilka (Jeże, Jaśkowo, Wiartel, Karwica). Więcej wiadomości na temat tego rodzaju działalności gospodarczej przynosi dopiero wiek szesnasty, a dotyczą one kuźnic w Jeżach i Karwicy oraz hamerni w Jaśkowie i Wiartlu. Najstarsze dokumenty odnoszą się do kuźnicy w Jeżach. Są to rachunki z 1540 r., które informują m.in. o tym, że dzierżawca kuźnicy płacił wówczas 28 grzywien czynszu rocznie i był zobowiązany dostarczać część swoich wyrobów. W latach 1555, 1567 i 1574 nadano mu łącznie 11 włók i 6 mórg ziemi (1 włóka = 30 mórg, 1 morga = 0,25 ha). Kuźnica w Karwicy powstała prawdopodobnie na początku szesnastego wieku. Jej funkcjonowanie było utrudnione przez różnego rodzaju ograniczenia nałożone przez dzierżawcę. Poza tym leżała ona w głębi puszczy, z dala od szlaków komunikacyjnych. Około 1660 r. kuźnica uległa zniszczeniu i odbudowano ją dopiero w 1679 r. Obok niej pobudowano młyn szkatułowy. Hamernię w Jaśkowie, miejscowości leżącej między Jeziorem Nidzkim i jeziorem Jaśkowo Małe, założono w 1568 r. i należała do Szymona Rudnika. Była położona nad strugami: Jaśkowa i Wiartelnica. Rudnik płacił czynsz w wysokości 30 grzywien i 202 groszy rocznie. Następna hamernia powstała w pobliskim Wiartlu w 1578 r. i należała do rodziny Rudników. Prawdopodobnie była zlokalizowana w pobliżu obecnego jazu, w miejscu, w którym wypływa Wiartelnica z jeziora Wiartel, bowiem tu są najdogodniejsze warunki do spiętrzenia wody. Jej roczny czynsz dzierżawny wynosił 40 grzywien. W 1725 r. wystąpiły poważne trudności z dostarczaniem rudy darniowej i węgla drzewnego do wspomnianych hamerni. Dowożenie surowców z Polski spowodowało zwiększenie kosztów produkcji. Z powodu trudności surowcowych powstał w 1753 r. projekt likwidacji obu hamerni. Jednakże przez okres najbliższych 80 lat istniały one i produkowały lemiesze, podkowy, ruszty i inne drobne przedmioty. Dopiero powstanie huty żelaza w Wądołku, jak na ówczesne czasy zakładu dużego i nowoczesnego, przyczyniło się do likwidacji obu hamerni. Protokół likwidacyjny pochodzi z 1820 r. Pracownicy z hamerni w Jaśkowie i Wiartlu przeszli do pracy w hucie w Wądołku, do której przekazano również urządzenia techniczne. Mechanizmy spiętrzające wodę na Jaśkowej i Wiartelnicy zostały rozebrane.
   Już w 1785 r. noszono się z myślą wybudowania huty w okolicy Pisza, co wynikało z obecności złóż rudy darniowej w tym regionie. Dopiero w 1797 r., dwa lata po trzecim rozbiorze Polski i przyłączeniu do Prus północnego Mazowsza (prowincja Prus Nowowschodnich), przystąpiono energicznie do realizacji tego pomysłu. Budowa huty była poprzedzona rozpoznaniem geologicznym zasobów rud darniowych, występujących w Puszczy Piskiej oraz na terenie północnej części Mazowsza, należącej wówczas do Prus. W tym celu w 1795 r. do Pisza wysłano radcę górniczego Eiselna. Jednakże bardziej szczegółowe badania zasobów rud zleciła Królewska Komisja ds. Górnictwa i Hutnictwa inspektorowi hutniczemu Lorischowi. W 1799 r. przeprowadzone pod jego nadzorem prace wykazały, że zasoby rud darniowych były znacznie mniejsze niż początkowo zakładano. Mimo to nie przerwano budowy huty, rozpoczętej w tymże roku. Friedrich Mager w swoim opracowaniu pt. ,,Der Wald im Altpreussen als Wirtschaftraum"opierając się na realacji z 1833 r. tak pisze: ,,w podmokłych rewirach w pobliżu wsi Karwica, Uściany, Ciesina, Hejdyk ruda darniowa znajduje się zaledwie na stopę pod ziemią, ma 10-20 cali grubości - w ilości 150 skrzyń (1 skrzynia zawierała 16 centnarów, czyli 824 kg - przyt. wł.) po 12 korcy, a zatem jeden wielki piec przy rocznym zużyciu dwóch skrzyń może pracować przez 75 lat. *1"
  Ruda darniowa występowała na terenach pomokłych, najczęściej w gniazdach po obu stronach dawnej granicy państwowej. W 1799 r. rozpoczęto prace wstępne przy budowie huty w Wądołku polegające na wzniesieniu niewielkiej cegielni, mającej produkować cegłę na budowę przyszłego zakładu. W pobliżu nie było żadnej wytwórni cegieł i ze względu na duże koszty transportu tego budulca z odległych miejscowości zdecydowano się na wspomniane rozwiązanie *2.
   Hutę budowano w latach 1801-1805. Fundusz na budowę huty wynosił 72.500 talarów. Lokalizacja huty w Wądołku nie była przypadkowa. Poza rudami darniowymi do wytapiania żelaza były potrzebne duże ilości węgla drzewnego, które z powodzeniem mogły dostarczać pobliskie lasy. Wreszcie trzecim czynnikiem lokalizacji była baza energetyczna, która ostatecznie przesądziła o wyborze miejsca pod przyszłą hutę. Wykorzystano do tego celu strugę Rybnicę, leżącą w rynnie polodowcowej o przebiegu południkowym. Jest to rynna Wądołka, która na północy łączy się z rynną Jeziora Piskorzewskiego. Ma ona charakter głęboko wciętej płaskodennej doliny. Jej szerokość wynosi około 100-150 m. Współczesne dno rynny leży 6 m poniżej poziomu otaczającego sandru Puszczy Piskiej. Tak więc ostatecznie wybór padł na młyn piskorzewski założony w 1749 r. na prawie chełmińskim. Przywilej lokacyjny został sporządzony dla Krzysztofa Lipki. Działo się to w początkowym okresie rządów króla Prus Fryderyka II (1740-1786). Młyn ten bywał czasami nazywany Wądołkiem, ze względu na ukształtowanie terenu. Syn pierwszego właściciela młyna - Paweł, ożeniony z Jeanettą Julianną z domu Ursinus, odsprzedał obiekt na potrzeby przyszłej huty. Ostatecznie 1 maja 1799 r. została zawarta umowa, a miesiąc później odbyło się przekazanie obiektu.*3
  Wspomnianą rynnę w miejscu największego zwężenia przegrodzono grobelką i pobudowano jaz. W wyniku spiętrzenia wody na Rybnicy powstał staw o owalnym kształcie i powierzchni 2 ha. Został on nazwany przez Niemców Stawem Dolnym (Unter Teich) lub Stawem Młyńskim (Mühlenteich). Aby zwiększyć spadek Rybnicy spuszczono wodę z jeziora Łacha. Jednakże ilość wody w tej strudze w dalszym ciągu była zbyt mała dla funkcjonowania zakładu i jedynie dzięki odpowiedniej konstrukcji turbiny i innych urządzeń huty udało się ten problem rozwiązać.*4
   Jaz pozwalał spiętrzać wodę maksymalnie do 2 m. Nadmiar wody w Młyńskim Stawie był odprowadzany przez boczne odgałęzienie podziemnego kanału, mającego swoje ujście poniżej progu jazu. Kanał ten funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Najważniejszym urządzeniem huty był wielki piec wraz z ładownią i pomostem do ładowania, służący do wytapiania żelaza z rud darniowych. Jego fundamenty miały kształt kwadratu o boku 7,25 m i podobnej głębokości. Komin miał wysokość 12 m, o przekroju 2,5 m u podstawy i 0,5 m u góry.*5 Obok pieca hutniczego wzniesiono odlewnię, pomieszczenia na dmuchawy, kuźnię z mieszkaniem, magazyn, szopy na węgiel drzewny, stajnię i odpowiednią turbinę wodną, która zapewniała napęd hucie. Dla załogi pobudowano w 1801 r. następujące pomieszczenia: 3 domy dla zarządu, 3 domy dla majstrów i stolarza-modelarza oraz pomieszczenia dla 12 rodzin robotniczych. I tak powstała osada, którą nazywano Wondolleck lub Wondollek. Zarząd huty został powołany w 1802 r. w składzie: inspektor hutniczy Lorisch, faktor hutniczy Grossmann i nadzorca budowy Schuster. Tego samego roku sprowadzono fachowców z Westfalii, Saksonii i Śląska. W 1804 r. do zarządu powołano jeszcze jednego faktora Nachtwalda. W kwietniu 1805 r. rozpoczął się montaż urządzeń, a 3 czerwca napełniono wielki piec odpowiednimi surowcami. Cztery dni później przystąpiono do pierwszego wytopu żelaza.*6
  Więcej szczegółów dotyczących zbudowanej w tym miejscu huty dostarczył Rosjanin niemieckiego pochodzenia - Peter Rosenwall, którego prawdziwe nazwisko brzmiało: Gotfried Peter Rauschnick, w relacji ze swej podróży po Prusach w 1814 r.: ,,Kiedy lękaliśmy się już, że zostaniemy na noc w lesie bez noclegu, poprzez drzewa jęły prześwitywać czerwone dachy okazałych budynków i dotarliśmy do celu naszej podróży, do huty żelaza w Wądołku. To znaczne przedsiębiorstwo założone zostało przed 14 laty (tj. w 1800 r. - przyt. wł.) kosztem 200.000 talarów i jest wielkim dobrodziejstwem dla całej okolicy, gdyż dzięki niemu przybywa corocznie do obiegu znaczna suma pieniędzy. Zarabiają ją okoliczni wieśniacy dowożeniem rudy żelaza, węgla, drzewa oraz pracą ręczną. Także urzędnicy huty wydają swe pokaźne wynagrodzenie tu na miejscu. W chwili jej zakładania Księstwo Warszawskie należało do Prus; w przeciwnym razie nigdy nie zakładano by tej huty właśnie tutaj, gdyż stamtąd tylko bierze się rudę żelaza. Gdyby kiedyś rząd polski zabronił wywozu rudy żelaza, huta musiałaby upaść. Tego jednak nie potrzeba się zbytnio obawiać, albowiem i mieszkańcom polskiego pogranicza daje ta huta duże korzyści. W razie jej upadku mogłoby im wynagrodzić uszczerbek tylko założenie huty na własnej ziemi, na to zaś w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat będzie kasom polskim brakowało pieniędzy. Wielki piec jest znakomicie zbudowany i przynosi zaszczyt swemu budowniczemu. Jest on, jak być powinien, zupełnie ogniotrwały, lecz zbudowany został z wielką oszczędnością cegieł: wszystkie bowiem jego fundamenty składają się ze sklepień. Cegły są tu bardzo drogie, gdyż trzeba je dowozić całymi milami, toteż owa oszczędność, z powodu której budynek nie traci nic ze swej trwałości, była tu zupełnie na miejscu. Dmuchawy pędzone są wodą, którą tutaj skierowano z wielkim kunsztem; lecz gdyby rząd polski wpadł kiedyś na pomysł spiętrzenia leżącego na jego terytorium jeziora Łacha, wtedy zabrakłoby wody potrzebnej do pędzenia kół urządzeń dmuchających. Istnienie huty zależne jest zatem od dobrej woli najbardziej nieprzyjaźnie nastawionego kraju sąsiedniego, toteż jest wielce niepewne. Żelazo produkowane tutaj jest bardzo kruche i niezdatne do przekuwania, używa się go zatem tylko do odlewów. Odlewa się tutaj przeważnie garnki, płyty, paleniska i odważniki; inne prace odlewnicze wykonuje się tylko na zamówienie. Wszystkie bez różnicy towary sprzedawane są po 4 pruskie grosze za funt. Głównym artykułem zbytu są garnki, które wywozi się do Księstwa Warszawskiego; w kraju po największej części zbywa się tylko prace zamówione. Zysk brutto wynosi 60.000 talarów, lecz oczekuje się jego zwiększenia, ponieważ huta może dostarczyć więcej wyrobów. Urzędnikami huty są: inspektor, 2 majstrów, rachmistrz, pisarz i lekarz fabryczny."*7 Wielki piec uruchomiono w czerwcu 1805 r. Do 5 października tegoż roku uzyskano 206 ton surowego żelaza, z czego blisko połowę stanowiły odlewy, głównie garnki. Do końca 1805 r. wyprodukowano około 400 ton czystego żelaza i odlewów żelaznych. Natomiast od czerwca 1805 do marca 1806 r. przerobiono 1.556,5 ton rudy darniowej, zużywając do wytopu 820 ton węgla drzewnego i 168,7 ton wapnia sprowadzonego z okolic Białej Piskiej. Otrzymano z tego 490 ton żelaza. Zatem średnia wydajność z 1 tony rudy darniowej wynosiła 355 kg żelaza. Pierwszą kampanię produkcyjną trwającą 44 tygodnie, trzeba było przerwać 2 kwietnia 1806 r. z powodu braku dobrego opału. Być może wpływ na podjęcie takiej decyzji miały działania wojenne w tym okresie. Wielkość przerobu w późniejszych latach była bardzo zmienna, np. w 1842 r. przerobiono 650 ton rudy, a w 1857 r. aż 4.000 ton.
  21 sierpnia 1806 r. zarząd huty założył ,,Pamiątkową Księgę", zwaną wtedy ,,Księgą Gości", do której wpisywali się co bardziej zacni goście.*8 Z okresu największej świetności huty pochodzi relacja Maxa Rosenheyna z 1858 r.: ,,Droga schodzi w dolinę. Intensywnie czerwone płomienie wznoszą się w czarne niebo. Widok ten uzupełniony jest przez monotonny rytm potężnych, hałaśliwych urządzeń i przez szum spienionego potoku, który spada na obracające się koła. Jesteśmy przy hucie żelaza. Z olbrzymiego pieca odlewniczego żelazo wypływa niczym rzeka ognia. Widok jest zaskakujący. W jasnoczerwonym blasku ognia półnadzy, osmoleni mężczyźni krzątają się między rozpalonymi masami. Podniecają ogień w piecu, czerpią płynne żelazo lub wkładają potężnymi obcęgami rozżarzone kawały żelaza pod młoty, które z wielkim rozmachem nadają im odpowiedni kształt - sztab lub blach. A czarny las wokoło przygląda się w milczeniu".*9
  Żelazo otrzymane z rud darniowych było bardzo kruche i nadawało się w zasadzie tylko do odlewów. Czasami do polepszenia jakości wyrobu dodawano niewielkie ilości żelaza kowalnego. Produkowano z niego głównie garnki, przedmioty gospodarstwa domowego, narzędzia rolnicze i części do nich, piece do kuchni, ruszty i drzwiczki do pieców, wagi i odważniki. Odrębną część produkcji stanowiły delikatne wyroby artystyczne w postaci żeliwnych odlewów, jak różnego rodzaju okucia lub krzyże i tablice nagrobkowe z odpowiednimi inskrypcjami, spotykane na niektórych okolicznych cmentarzach ewangelickich. Huta produkowała również wyroby na specjalne zamówienia, m. in. w Wądołku zostały odlane dzwony do wiejskiego kościółka w Jeżach, który wyświęcono 18 grudnia 1866 r.*10
   Wyroby z wądolskiej huty zaspakajały potrzeby nie tylko południowej części Mazur. Były one wysyłane także do Księstwa Warszawskiego, a później do Królestwa Kongresowego. Przyjeżdżali tu również po garnki kupcy z Królewca, które zabierali na furmanki i sprzedawali w swoim mieście.
  Odłączenie prowincji Prus Nowowschodnich i utworzenie Księstwa Warszawskiego w 1807 r. ograniczyło na pewien czas produkcję i obroty handlowe huty. Kryzys, który przeżyła huta wynikał z przywrócenia granicy państwowej między Prusami a Mazowszem sprzed 1795 r. Po drugiej stronie granicy znalazły się bowiem złoża rudy darniowej, które eksploatowano na potrzeby tutejszej huty. Niebawem inspektor Lorisch odkrył nowe złoża tego surowca w okolicy Rozogów i Spalin Małych, występujące w odległości 30-35 km od Wądołka. W późniejszym okresie odkryto jeszcze rudy darniowe w okolicy Jeży, Turośli i Ukty. Z tych złóż huta w Wądołku pozyskiwała potrzebny surowiec aż do 1847 r.
   W latach 1809-1811 przeprowadzono modernizację huty, co przyczyniło się do znacznego obniżenia kosztów produkcji i polepszenia jakości wytwarzanych wyrobów. W tym okresie hutę znacznie rozbudowano wznosząc fryszerkę do wytwarzania żelaza w sztabach. W 1826 r. rząd pruski próbował bezskutecznie hutę sprywatyzować. Kwota 72.500 talarów przeznaczona na budowę huty zwróciła się już około 1918 r. Średni zysk roczny zakładu wahał się od 1.000 do 2.000 talarów. Jeden raz musiano nawet hutę dotować.*11
   Zatrudnienie w hucie było stosunkowo niewielkie i wynosiło około 50 robotników. 27 grudnia 1835 r. w wieku 54 lat zmarł w Wądołku faktor hutniczy Jahnke. Jego następcą był zapewne Mischke, pracujący w hucie w latach 1848-1853. Inspektor hutniczy Kreyher kierował zakładem w latach 1848-1868. Ostatnim dyrektorem huty był Bruckauf, który opuścił Wądołek na początku października 1880 r., a jego mieszkanie zajął leśniczy Schmidt z rewiru Wądołek. W okresie międzywojennym leśnictwem tym kierował Leo Adomeit i wchodziło ono w skład Nadleśnictwa Wilcze Bagno.
   Rozwój sieci kolejowej na Mazurach w drugiej połowie dziewiętnastego wieku oraz stworzenie połączeń kolejowych między Prusami Wschodnimi a głównymi regionami przemysłowymi Niemiec, przyczyniły się do ostatecznego upadku huty w Wądołku. Pojawienie się na rynku jakościowo lepszych wyrobów z głębi Niemiec przyczyniło się do tego, że miejscowa produkcja stała się mało konkurencyjna i do tego droższa. Nie bez znaczenia była też rosyjsko-pruska wojna celna, zapoczątkowana w 1823 r. rosyjskim rozporządzeniem. Z powodu kurczącego się rynku zbytu początkowo ograniczano wielkość produkcji w tutejszym zakładzie, a na przełomie lat 1879/1880 zaprzestano jej całkowicie. Ostateczna likwidacja huty nastąpiła w 1889 r., kiedy zburzono wielki piec i odlewnię. W 1881 r. emaliernia huty została wydzierżawiona i przekształcona w młyn. Od 1907 r. nie wydzierżawiano już więcej tego obiektu. *12
  Dewastacja i niszczenie opuszczonego obiektu postępowała powoli, ale systematycznie. Szczególnie destrukcyjne były zmienne warunki atmosferyczne. Z relacji W. Schlusnusa wynika, że jeszcze w 1937 r. istniała większość budynków huty i niektóre jej urządzenia, chociaż wyraźnie nadgryzione przez przemijający czas.13 Okolica dawno nieczynnej huty wyglądała jak wymarła i sprawiała przygnębiające wrażenie. Turbina wodna stała cicho. Jej łopatki były połamane, a spływająca woda z Młyńskiego Stawu nie wprawiała ich w ruch. Z tego powodu również przekładnie stały w bezruchu. Obok istniała jeszcze dmuchawa, a we wnętrzu ceglastego budynku był wielki młot. Z obmurza pieca hutniczego zaczęły odpadać kawałki muru. Ściany czerwonoceglastych budynków gęsto oplatały pnącza dzikiego wina, a wnętrza budynków były zasnute pajęczyną...
   W okresie międzywojennym miejsce to było chętnie odwiedzane przez turystów. W przewodniku turystycznym pt. ,,Das süddliche Ostpreussen", wydanym około 1935 r. jest wzmianka o Wądołku.14 Do osobliwości tego miejsca zaliczono dawną hutę żelaza oraz ,,idylliczne i spokojne" położenie osady. Istniała tu gospoda z dwoma miejscami noclegowymi, należąca do Stärkera. Na początku lat czterdziestych jej właścicielem stał się zapewne niejaki von Post (por. fot.1). W latach trzydziestych z myślą o turystach powstał niewielki pensjonat prywatny.12 Nad Młyńskim Stawem wzniesiono nawet altankę, co utrwalono na jednej z fotografii z tego okresu. Z myślą o gościach odwiedzających Wądołek wydano pod koniec lat trzydziestych pocztówkę z trzema zdjęciami osady, która ma dziś nieocenioną wartość poznawczą.
   Ostateczna zagłada huty i niewielkiej osady nastąpiła krótko po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. W Sprawozdaniach Starosty Powiatowego Piskiego z ostatnich miesięcy 1945 r. nie ma bowiem wzmianki ani o liczbie mieszkańców, ani o ocalałym majątku nieruchomym. Rozszabrowano resztki ocalałego sprzętu oraz rozebrano budynki fabryczne i opuszczone wskutek wojny ludzkie siedliska.
   Około 1 km od Piskorzewa w kierunku południowo-zachodnim znajduje się jeszcze jedno uroczysko, miejsce dawnego przysiółka, zwane Nowym Wądołkiem. Poza nazwą nie ma ono żadnego związku z omawianą osadą, bowiem do 1945 r. przysiółek nosił nazwę Heiriettenthal. Nowy Wądołek został założony w 1811 r.
   Po 1945 r. założono w Wądołku leśniczówkę Jeleni Bór. Ze względu na brak energii elektrycznej w późniejszym okresie leśniczówka ta została opuszczona. W między czasie jeden z mieszkańców Pisza próbował bezskutecznie wydzierżawić leśniczówkę na cele rekreacyjne. Ostatecznie rozebrano ją w 1993 r. Źle się stało, że nie uratowano tego ostatniego elementu w kulturowym krajobrazie dawnej osady. A przecież obiekt ten można było przekazać innemu użytkownikowi (np. w Wielkopolsce opuszczone leśniczówki przeznacza się na tzw. ,,zielone szkoły").
   Do chwili obecnej w Wądołku przetrwał tylko jaz na Rybnicy (przebudowany w 1933 r.) oraz nikłe ślady pieca hutniczego za nieistniejącym budynkiem gospodarczym leśniczówki. Będąc w Wądołku warto także pójść na tutejszy cmentarz, leżący kilkaset metrów na południe od dawnej osady. Jest on, jak większość cmentarzy ewangelickich na Mazurach, zapomniany i zdewastowany. Na nielicznych ledwo ocalałych żeliwnych płytach nagrobkowych można odczytać nazwiska dawnych mieszkańców Wądołka.15 Ocalałymi elementami zabudowy hydrotechnicznej i fragmentami przyziemnej części pieca hutniczego powinien w końcu zainteresować się Wojewódzki Konserwator Zabytków, ponieważ za kilka lat nie będzie już czego ratować. Obiekty te przy niewielkich nakładach finansowych można uporządkować i zabezpieczyć w ramach tzw. trwałej ruiny. Pracami konserwatorskimi powinny być objęte również płyty nagrobkowe na tutejszym cmentarzu, odlane w wądolskiej hucie. Z myślą o turystach warto też postawić tablicę z krótką historią huty.
   Pomimo, że Wądołek i związana z nim huta żelaza, istniał niespełna 150 lat, warto znać jego historię i rolę, jaką odegrał w ówczesnych Prusach.

Ryszard Wojciech Pawlicki

Przypisy:

  1. F. Mager: op. cit. Bd. 2, s. 106. Tłumaczenie tekstu niemieckiego za J. Śliwińskim: Z dziejów Rucianego Nidy i okolic. Redakcja przy ZHSŚiNP, WSP Olsztyn 1993, s. 83.
  2. W niektórych opracowaniach pojawiają się informacje, że cegielnia znajdowała się we wsi Czerwone (na północ od Kolna), która została oddana do dyspozycji budowniczych huty w Wądołku. Por. E. Martuszewski: Coś z życia które minęło. Felietony pisane po wyjściu z archiwum. Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1986, s. 24.
  3. E. Martuszewski: op. cit., s. 24.
  4. Por. M. Toeppen: Historia Mazur. Przyczynek do dziejów krainy i kultury pruskiej. Wspólnota Kulturowa ,,Borussia", Olsztyn 1995, s. 328.
  5. Dane te podaję za: Pisz, z dziejów miasta i powiatu. Red. W. Korycka, Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1970, s. 84. Natomiast J. Śliwiński (op. cit. s. 84) podaje, że fundamenty wielkiego pieca miały około 6 m długości i szerokości oraz 6 m głębokości. Komin osiągnął wysokość 37 stóp, czyli około 11 m.
  6. Tłumaczenie tekstu niemieckiego za: Mazury i Warmia (1800-1870). Wybór źródeł. Red. W. Chojnowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich-Wydawnictwo, Wrocław 1959, s. 78-80.
  7. Dowiadujemy się o jej istnieniu z gazety ,,Johannisburger Zeitung", wydawanej w okresie międzywojennym w Piszu. Gazeta posiadała swój miesięczny dodatek o dość pretensjonalnie dziś brzmiącym tytule: ,,Heimatglocken aus alter und neuen Zeit" (,,Dzwony ojczyste ze starych i nowych czasów"). W dodatku tym dr Krause zamieścił artykuł o Wądołku, wykorzystując do jego napisania posiadaną przez siebie ,,Księgę Gości". Wpisali się do niej m.in. francuski kapitan Brieyes z 88. Pułku Piechoty, nadleśniczy Köhler z Rynu (27 września 1807 r.) i rosyjski oficer Sobolewski (1813 r.), który dziękował faktorowi Grossmannowi za błyskawiczne spełnienie wszystkich życzeń wojsk carskich. Być może wpisali się też P. Rosenwall-Rauschnick w 1814 r. i M. Rosenheyn w 1858 r. Dr Krause nie wspomina o nich w swoim artykule, a zacytował zaledwie kilka wpisów. Por. E. Martuszewski: op. cit. s.25.
  8. M. Rosenheyn: Reise-Skizze aus Ost- und Westpreussen. Bd. 2, Danzig 1858. Tłumaczenie tekstu niemieckiego za: E. Martuszewski: op. cit. s. 25-26.
  9. Dzwony te zostały w 1945 r. wywiezione do Lachowa na Kurpiach.
  10. J. Śliwiński: op. cit., s. 85.
  11. E.J. Guttzeit: Der Kreis Johannisburg. Ein ostpreussischen Heimatbuch. Holzner Verlag, Würzburg 1964, s. 199.
  12. Rocznik Johannisburger Heimatbrief 1994, s. 144.
  13. Por. Johannisburger Heimatbrief 1984, s. 142-143.
  14. M.in.: Wilhelm Grenda (1855-1935), Bertha Marsmann (1864-1920), Blanka Marsmann (1840-1922), Carl Marsmann (1838-1891), Hermann Pissowotzki (1891-1923), Marie Woyth (1850-1922), Johann Woyth (1842-1923), Herbert Woyth (1911-1921).

Literatura:

  1. G. Bosk: Kreis Johannisburg - Heimat umgeben von Wälder und Seen. Selbstverlag Kreisgemeischaft Johannisburg 1980, s. 212-213.
  2. Geschichtliche Beschreibung von der Entstehung und Lage des Eisenhüttenwerken Wondolleck. Preuss. Prov. - Blätter, 10 Jg., 1833, s. 199-206, 309-318.
  3. E.J. Guttzeit: Der Kreis Johannisburg, ein ostpreussischen Heimatbuch. Holzner Verlag, Würzburg 1964, s. 178, 195-199, 249.
  4. Hess v. Wichdorff: Beiträge zur Geschichte des ehemaligen staatl. Eisenhüttenwerks zu Wondollek in Masuren. Mitt. d. Liter. Gesellschaft Masovia 26/27, 1922, s. 1-11.
  5. F. Mager: Der Wald im Altpreussen als Wirtschaftraum. Köln 1960, Bd. 2, s. 82, 83, 89, 91, 105-106.
  6. Mapa geodezyjna 1:5 000, ark. Wondollen, 1910 (1934).
  7. Mapa topograficzna powiatu piskiego 1:25 000. Zarząd Topograficzny Sztabu Gen. WP, Warszawa 1965.
  8. Mapa topograficzna 1:25 000, ark. 234.13. Główny Geodeta Kraju, Warszawa 1992.
  9. Mapa topograficzna 1:50 000, ark. 234.1. Główny Geodeta Kraju, Warszawa 1992.
  10. E. Martuszewski: Coś z życia które minęło. Felietony pisane po wyjściu z archiwum. Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1986, s. 22-27, 31.
  11. Mazury i Warmia (1800-1870). Wybór źródeł. Red. W. Chojnowski, Zakład Narodowy im. Ossolińskich-Wydawnictwo, Wrocław 1959, s. 78-80.
  12. M. Orłowicz: Ilustrowany przewodnik po Mazurach Pruskich i Warmii (reprint). Agencja Wydawnicza ,,Remix", Olsztyn 1991, s. 112.
  13. Pisz, z dziejów miasta i powiatu. Red. W. Korycka, Wydawnictwo Pojezierze, Olsztyn 1970.
  14. R.W. Pawlicki: Huta żelaza w Wądołku na Mazurach. Jantarowe Szlaki nr 4/92, s. 26-29.
  15. R.W. Pawlicki: Huta w Wądołku. Spotkania z Zabytkami nr 1/94, s. 38-39.
  16. R.W. Pawlicki: Hutnictwo na Mazurach. Poznaj Swój Kraj nr 5/94 s. 18-19.
  17. Roczniki Johannisburger Heimatbrief: 1982 (s. 56), 1987 (s. 140), 1989 (s. 79-81), 1990 (s. 173), 1994 (s. 144). Verlag: Kreisgemeischaft Johannisburg in der Landsmannschaft e.V.
  18. M. Rosenheyn: Reise-Skizze aus Ost- und Westpreussen. Bd. 2, Danzig 1858.
  19. P. Rosenwall: Bemerkungen eines Russen über Preussen und dessen Bewohner, gesammelt auf einer im Jahr 1814 durch diesen Land unternommene Reise. Nebst. Auszugen aus dem Tagesbuch eines Reisenenden über Norddeutschland und Holland. Mainz 1817, s. 213-215.
  20. W. Schlusnus: Die Schlange auf dem Grabkreuz von Wondollen. Johannisburger Heimatbrief 1983, s. 27-32.
  21. J. Śliwiński: Z dziejów Rucianego Nidy i okolic. Redakcja przy ZHSŚiNP, WSP Olsztyn 1993, s. 82-85.
  22. . M. Toeppen: Historia Mazur. Przyczynek do dziejów krainy i kultury pruskiej. Wspólnota Kulturowa ,,Borussia", Olsztyn 1995, s. 328-329.

Powrót